Witajcie po
dłuższej przerwie.
W dzisiejszym wpisie zgłębimy nieszablonowe miejsca, które udało nam się odwiedzić będąc w okolicach Łęczycy.
W dzisiejszym wpisie zgłębimy nieszablonowe miejsca, które udało nam się odwiedzić będąc w okolicach Łęczycy.
Wycieczkę
„szlakiem zapomnianych” zaczęliśmy niedaleko Łodzi. Zaledwie w odległości kilku
kilometrów od Strykowa znajdują się Bratoszewice. Zwykła i cicha wieś powstała
w XV wieku nie byłaby gratką, gdyby nie zabytkowy pałac umiejscowiony wśród pobliskich budynków. Zbudowany na początku XX wieku (lata 1921-1922)
z myślą o rodzie Rzewuskich jest ciekawą, choć zapomnianą perłą na mapie
okolicy.
Po II wojnie światowej mieściła się tam szkoła rolnicza, a po 1969 roku budynek przybrał
funkcję biurowo-mieszkalną. Niestety jeszcze tego samego roku spłonął. Ten
moment wyznaczył dalsze, niestety smutne losy tego zabytku.
Wejście
do środka w obecnych warunkach atmosferycznych przy wątłym stanie konstrukcji
dachowej, byłoby nierozsądne i zagrażające naszemu bezpieczeństwu.
Poprzestaliśmy na fotografowaniu bryły z zewnątrz. Ona też wystarczająco dużo potrafi
powiedzieć o swojej historii.
Pałac otacza park i budynki gospodarcze. Możemy sobie tylko wyobrazić jak pięknie prezentowałaby się odrestaurowana bryła budynku na tle okolicznej zieleni.
Jednak to miejsce ma
genialny potencjał. Być może w przyszłości błyśnie blaskiem na nowo.
Po sentymentalnej wizycie w Bratoszewicach udaliśmy się do Leśmierza.
W 1838 roku bracia Bogusław i Wilhelm Werner postanowili zbudować cukrownię. Ponadto wznieśli też okoliczną szkołę, kościół i szpital oraz ufundowali stypendia dla utalentowanej młodzieży.
Dzisiaj ten monumentalny budynek wzbudza zainteresowanie nie tylko okolicznych inwestorów, ale jest też gratką dla poszukiwaczy wspaniałych industrialnych kadrów. Obecnie przeznaczony jest na sprzedaż i szuka inwestora. Niezwykle inspirujący i przede wszystkim na tle Leśmierza - całkowicie wyjątkowy!
Jednak im bliżej Łęczycy, tym bardziej byliśmy podekscytowani.
Wjeżdżając od miasta od strony Leśmierza natrafimy na bardzo ciekawe miejsca. Przy obecnej aurze stają się jeszcze bardziej tajemnicze i wymowne. Jednym z nich jest zapomniany Cmentarz ewangelicko-augsburski. Samo przebywanie w tym miejscu daje poczucie odrealnienia - w kontekście okolicznych zabudowań fabrycznych. Nagrobki potwierdzają, że powstał w okolicach lat 40 XIX wieku.
Zaklęte posągi i grobowce skrywają tajemnice obywateli narodowości niemieckiej. Przez lata to miejsce utożsamiano głównie z germańską społecznością.
To piętno spowodowało, że po wojnie cmentarz był dewastowany przez lokalną społeczność mimo tego, że ewangelicka ludność miała znaczący wpływ na rozwój i rozkwit miasta.
Spotykamy tam również groby żołnierzy z I wojny światowej, zarówno niemieckich jak i rosyjskich. Na szczęście dzięki inicjatywie lokalnego nauczyciela Mirosława Pisarkiewicza cmentarz został gruntownie uporządkowany.
Zaraz obok cmentarza w latach 1953-1990 znajdowała się kopalnia żelaza.
Oczywiście jej pokłady zostały zalane, a dzisiaj jedynie możemy podziwiać szyb, okoliczne hałdy i zalew miejski pozostały po wykopkach. Niestety nie dane było nam wejść na górę, by przedstawić panoramę pokopalnianej okolicy. Dlatego możecie obejrzeć kadr zza płotu.
Przedostatnim miejscem jakie odwiedziliśmy był dawny klasztor ojców Dominikanów i stare, nieczynne już więzienie. Patrząc na sama bryłę budynku mamy raczej poczucie, że oglądamy obiekt z końca XIX wieku. Jednak nic bardziej mylnego. Sama budowla liczy sobie blisko 700 lat. Oczywiście ewaluowała na przestrzeni kolejnych wieków, ale właśnie ten fakt czyni ja wyjątkowym. Skrywa wiele tajemnic zachowując jednocześnie charakter minionych wieków.
Więzienie mieściło się w dawnym klasztorze ojców dominikanów, który powstał pod koniec XIII wieku. Budowla spłonęła w XVII wieku. Klasztor i kościół był otoczony murami obronnymi i taki stan obecnie widzimy. Dzisiaj możecie go odwiedzić jednak tylko za zgodą lokalnych władz. W 1799 roku obiekt został zamieniony przez władze pruskie w zakład karny. W tej formie funkcjonował przez ponad 200 lat.
Obecnie miejsce jest obiektem inspiracji artystów, którzy wykorzystują tę płaszczyznę do prezentowania własnych projektów. Stąd niekiedy możecie być obserwatorami zorganizowanych wystaw lub heppeningów artystycznych.
Pokój zdobiony malowidłami tworzonymi przez tamtejszych więźniów.
Klatka schodowa która pamięta czasy klasztoru. Jedyna pozostałość niosąca tak wielkie wpływy tamtych czasów.
Widoczny na zdjęciu powyżej karcer - cela, przeznaczona do odosobnienia najbardziej niebezpiecznych więźniów.
Ale miało być zaskakująco i niesztampowo.
Łęczycki odział Archiwum Państwowego w Płocku skrywa coś niezwykłego - zabytkowe macewy.
Wiążą się one bezpośrednio z żydowskim cmentarzem w Łęczycy, który założony został w II połowie XV wieku.
Nie pozostało po nim wiele. Dzięki wysiłkom archiwum pozostałości macew znalazły swoje miejsce w podziemiach budynku, tworząc unikalną ekspozycję.
Naniesione na płótno dowody osobiste łęczyckich żydów wywierają na nas piorunujące wrażenie. Czuć realność ludzi, miejsc i historii.
Przyszedł czas na podsumowania nie tylko posta ale także naszej wędrówki. Pogoda była mroczna, wiadomo listopad tego dnia nie rozpieszczał, jednak widok z wieży i tak powinien Was zadowolić. Co myślicie? Czuć tajemnice?
Do następnego!! #promuje lodzkie