Witamy po dłuższej przerwie. Mieliśmy trochę zajęć, były Święta, Sylwester i nie było czasu usiąść nad jakąs ciekawą historią.
Przyznam się Wam, że uwielbiam z pozoru bezcelowe spacery po Łodzi, bez większych planów po prostu gdzie nogi poniosą. Pewnego jesiennego popołudnia poniosły mnie w okolice dworca Łódź Kaliska, wobec którego nie da się przejść obojętnie z racji kontrowersji, które mu towarzyszą.
Na początek krótko i zwięźle o historii.
Początki planów budowy dworca sięgają roku 1862, wtedy to na terenach będących pod zaborem pruskim ukonstytuował się Komitet Budowy Kolei Żelaznych z Wrocławia do Warszawy, który wystąpił do władz cesarskich o zezwolenie na budowę linii kolejowej. Planowana linia miała biec po trasie Wrocław–Łódź – do połączenia z linią warszawsko-wiedeńską. Problemy jednak już od początku nie omijały tego dworca i przez 30 lat projekt nie zyskał aprobaty cara, do którego wtedy należało ostatnie słowo. W końcu decyzja zapadła i powstał na terenach lasu miejskiego (obecnie tereny Parku na Zdrowiu i Parku Poniatowskiego).
Nowy dworzec wraz z budynkiem zaprojektowanym przez architekta Czesława Domaniewskiego wybudowano w latach 1900-02. Główny secesyjny
budynek dworca był uważany za jeden z najpiękniejszych budynków
użytkowych Łodzi. Pociągi wjeżdżające na stację zatrzymywały się na
specjalnie wybudowanym wiadukcie, z ulokowanych po obu stronach budynku
zadaszonych peronów, których dachy oparto na zdobionych, żeliwnych
podporach można było dostać się bezpośrednio do dworcowego holu.. Przed jego wejściem, do którego
prowadziły szerokie, nadające mu monumentalny charakter schody,
znajdował się obszerny brukowany plac, na którym na podróżnych czekały dorożki i omnibusy, a latach późniejszych pętle na tym placu miały tramwaje.
Przyjazd do dworca jest pokazany w filmie z 1937 pt "Skłamałam". W poniższym linku ok 4:20 można zobaczyć tą scenę.
http://www.youtube.com/watch?v=pp7hGXoFIsQ
Przenieśmy się trochę w czasie.
Stary budynek dworca służył do lat 80. XX wieku, ponieważ nigdy nie trafił na listę zabytków, w 1982 roku został wyburzony. W 1994 na miejscu starego budynku zakończono budowę nowego, którego bryła ma nawiązywać do starego secesyjnego dworca. Tu proponuje minutę ciszy, ponieważ każdy kto miał okazję jechać z tego dworca lub przejeżdżał koło niego wie jak szkaradnie prezentuje się obecny budynek.
Znów nawiązując do tematyki filmowej, kto nie zna kultowego tekstu z filmu "Ajlawju" w którym główny bohater grany przez Cezarego Pazury wpada w poślizg przed wejściem do dworca wymawiając słowa "Łódź K****!" Cytowało go już wielu moich znajomych spoza Łodzi kiedy mieli okazję zawitać do naszego miasta.
Budowę ukończono w 1994. Niestety nie całą. Zachodni wiadukt prowadzący do peronów 1,2 i 3 został ukończony. Niestety wschodni miał mnie szczęścia.
Podczas dalszego spaceru można zauważyć doprowadzone tory na których nie pojechał dotychczas żaden pociąg, zniszczone sygnalizatory i inne elementy infrastruktury. Klimat przygnębiający i typowo łódzki ponieważ jak sami wiecie u nas często zapał kończy się na planach.
W 2013 pojawiła się szansa. Marszałek województwa łódzkiego Witold Stępień ogłosił listę 13 priorytetowych inwestycji kolejowych dla regionu. Nieskończony wiadukt zajął szczytne 3 miejsce na pudle, wyceniono koszt na 30 mln zł, a planowany koniec inwestycji na 2014 rok. Niestety do dziś nic się tam nie dzieje. Tory zarastają, a dodatkowe wyjazdy z dworca w perspektywie rozbudowy infrastruktury w Łodzi i okolicach pewnie by się przydały. Już nie mówiąc o bezpośrednim przejściu z budynku dworca na dworzec PKS, które ułatwiło by komunikację pasażerom, a obecnie jest zastawione i służy jako płot do załatwiania potrzeb fizjologicznych.
Czy dla tego miejsca zaświeci jeszcze światło?