Witajcie po długiej przerwie.
Trochę zaniedbaliśmy pisanie na naszym blogu. Najwyższy czas to zmienić, a
temat jest bardzo ciekawy i jednocześnie smutny.
Mieszkańcy Bałut, do których
zaliczam się także ja, od lat zastanawiają się, co się dzieje z dawnym szpitalem
im Heleny Wolff mieszczącym się przy ulicy Łagiewnickiej 36. Z tym miejscem
zawsze wiązał mnie sentyment, ponieważ w nim przyszedłem na świat. Jeszcze w
1981 roku, kiedy wydałem pierwszy głos na tym świecie mieścił się tam szpital
położniczy. Niecałe 2 miesiące temu całkiem przypadkowo poznałem jego obecnych
właścicieli i dostaliśmy zgodę na sfotografowanie tego miejsca i usłyszenia
smutnej historii jak doprowadzono go do obecnego stanu. Ale zacznijmy od
początku.
Budynek szpitala na tle starych bałuckich zabudowań.
Budynek szpitala został wybudowany
w latach 1927-30 ze składek społecznych Łódzkiej Kasy Chorych, o czym wciąż
informuje wyryty napis na fasadzie. Szpital wybudowany jest w stylu
modernistycznym. W tamtych czasach był to jeden z ciekawszych budynków w tym
rejonie Łodzi. W holu głównym szpitala znajdował się napis „Nic nad zdrowie,
ani lepszego, ani droższego”, fragment fraszki Jana Kochanowskiego. Rok 1934
przynosi zmiany - Kasa Chorych zmienia się na Ubezpieczalnię Społeczną, a
Poradnię włączono do miejskiej sieci ubezpieczenia zdrowotnego. W roku 1937 dobudowano skrzydło, gdzie
mieścił się oddział ginekologiczno-położniczy na 150 łóżek. W roku 1938
otrzymał miano szpitala klinicznego i był oddziałem Szpitala im. Mościckiego.
Archiwalne zdjęcia z wnętrz szpitala.
W 1939 roku do Łodzi wkraczają
hitlerowscy okupanci. Szpital pełni rolę lazaretu dla wojsk niemieckich i
jeńców wojennych.
W od lutego 1940 szpital znajduje
się na terenie Littzmanstadt Getto i został nazwany Szpitalem nr 1. Oczywiście
pacjentami byli od tej chwili wyłącznie żydzi.
Mieszkał tu również
Przewodniczący Starszeństwa Żydów - Chaim Mordechaj Rumkowski. Jego mieszkanie
mieściło się w lewym skrzydle. Stąd poprzez tzw. Centralny Sekretariat kierował
całą organizacją wewnętrzną życia publicznego i gospodarczego w gettcie.
Siedzibę tu również miał Wydział
Zdrowia. Wydziałem kierowali kolejno Dawid Helman, Leon Szynkier i Wiktor
Moller. 15 września 1942 roku szpital zlikwidowano. Chorych zamordowano lub
wywieziono do obozu w Chełmie nad Nerem.
Po likwidacji szpitala w jego budynku zorganizowano zakład krawiecki szyjący
mundury dla wermachtu, pracami tymi kierowała Dora Fuchs.
W roku 1944 Littzmanstadt Getto
zlikwidowano. Całą ludność żydowską przetransportowano na stację Radegast na
Marysinie, a stamtąd przewieziono do obozów w Chełmnie i Oświęcimiu. Ostatnim
transportem, odjechał Chaim Mordechaj Rumkowski wraz z rodziną.
W gmachu szpitala pozostawiono
około 600 osób, tzw. komando do czyszczenia obozu. Potem zostali oni wywiezieni
na roboty do Niemiec. Budynki w getcie były burzone jeden po drugim, jako
siedliska zła i wszelakich chorób.
Budynek szpitala z pożogi
wojennej ocalał w całości. Po wyzwoleniu miasta służył, jako lazaret dla
rannych żołnierzy. Po wyleczeniu wszystkich rannych żołnierzy szpital wraz z
wyposażeniem przekazano miastu. W latach 70 poradnię rozbudowano. Dobudowano
kolejne skrzydło, w którym znalazły się sale operacyjne oraz budynki pomocnicze
na zapleczu, takie jak kuchnia, pralnia, kotłownia, magazyny, prosektorium oraz
portiernia od ul Ceglanej. Poradnię przemianowano na Szpital Kliniczny i nadano
mu imię Heleny Wolf - działaczki ruchu oporu w stopniu majora szefa służby
sanitarnej i lekarza I brygady Armii Ludowej. W związku z wartościami historyczno-architektonicznymi
cały kompleks został wpisany do rejestru zabytków Województwa Łódzkiego - stało
się to 20 stycznia 1971 roku.
Okazało się, że dalsza rozbudowa i
modernizacja placówki na szpital rejonowy okazała się nieopłacalna, a ponadto
miastu zabrakło funduszy. w 1985 roku szpital miał przejść remont jednak
okazało się, że to koniec medycznej funkcji tego budynku. Upadły szpital kupuje
spółka „Prywatne szpitale Korvita SA.” z siedzibą w Kozichgłowach koło
Poznania Był to początek końca.
Główna klatka schodowa.
Nowy właściciel nie zrobił jednak
nic. Co gorsza, budynki stały nieużytkowane i niezabezpieczone. Miejsce zostało
rozgrabione z wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość. Kable, drzwi, okna
rury instalacyjne, a nawet elementy dachu -wszystko padło łupem złomiarzy. Dzieci
z okolic urządzały sobie tu zabawy.
Drzwi frontowe zostały przekazane przez władze Łodzi w 1990 roku do
Muzeum Holocaustu w Nowym Jorku.
Dach w tym miejscu nie istnieje. Złomiarze kradli nawet legary dachowe.
Następnie nieruchomość przejmuje syndyk.
W 2004 Spółka „Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego MJS” kupuje budynek za 750
tys zł. Zabezpiecza go i planuje budowę hotelu z pasażem usługowo- handlowym i
parkingiem.
Odnowiony fresk z fragmentem fraszki Jana Kochanowskiego
"Nic nad zdrowie, ani lepszego, ani droższego"
Problemy jednak nie opuszczają tych zabytkowych murów. Pierwszy
problem z własnością dwóch małych działek sąsiadujących ze szpitalem został
rozwiązany przez zamianę tych terenów o wielkości 175 mkw na działkę o
wielkości 660 mkw z samorządem gminnym. W 2010 w końcu firma FORSS dostaje pozwolenia na remont. Problem polega
na tym, że wjazd od ulicy Ceglanej uniemożliwia funkcjonowanie rynku handlowego,
z którym miasto ma podpisaną umowę, a wjazd na dziedziniec biegnie przez działkę nieruchomości należącej
do Zakładu Opieki Zdrowotnej Łódź - Bałuty. Spór wciąż trwa.
Zarośnięty i zaśmiecony dziedziniec. Po lewej widać sporny wjazd.
Nie zamierzamy, jako grupa
zajmująca się zdjęciami stawać po żadnej ze stron sporu. Jeżeli sprawa nie ma
drugiego dna i rozchodzi się tylko o urzędnicze decyzje i kwestię dojazdu maszyn
budowlanych czy ciężarówek to cała sytuacja prowadząca do zrujnowania
zabytkowego, mającego arcyciekawą, a jednocześnie smutną przeszłość, jest
kolejną łódzką kpiną z naszej historii. Jeżeli jednak wygląda to inaczej i ktoś
zna inną wersję prosimy o podzielenie się tym.
W tym wpisie miało znaleźć się
oświadczenie właścicielki jak sprawa wyglądała z strony prawnej i jak
przebiegał spór z władzami miasta niestety nie znajdzie on się.
Mimo potwierdzeń wysłania tekstu jak dotąd nic nie
dostaliśmy. Szkoda.
Dość mroczne, ale chyba trafne podsumowanie historii szpitala, którego mury widziały za wiele cierpienia, bólu i śmierci.
Jutro na naszym fanpage`u znajdziecie więcej aktualnych zdjęć z tego miejsca.
Zdjęcia użyte w opracowaniu pochodzą z stron: Fotopolska.eu, yadvashem.org oraz zdjęcia własne grupy Urban Explorers Łódź